Bułgaria. Duchowość. A ćwiczenie czyni…

Przewodnik po szczęśliwym życiu? 

  • Mniej więcej to otrzymuje uważny czytelnik wykładów Petyra Dynowa. Jeżeli postanowi dostosować się do wszystkich porad i inspiracji – będzie żyć zgodnie z cyklem natury, w zgodzie ze swoim ciałem i (w wersji optymistycznej) w przyjaznym środowisko. Pod każdym względem. Mnie do kusi….

Czasy mamy niespokojne, powodów do obaw całkiem sporo, lecz jako ludzkość – stawaliśmy wobec tego typu wyzwań co wojnę, co kataklizm, cyklicznie. W takich momentach zwrotnych pojawiali się ludzie, którzy rozumowali w szczególny sposób, potrafili tłumaczyć rzeczywistość i ustalać kierunki. Byli wsparciem dla innych, byli taką 'latarnią morską’ czy zwykłym punktem dla wielu błądzących lub niezdecydowanych. Często uważano ich za: mistyków, mędrców, nauczycieli. Pojawiali się w każdej epoce.

Kiedy pisałam doktorat, analizując przedrewolucyjne, awangardowe nurty myślowe w Rosji – trafiłam po raz pierwszy na informacje o Białym Bractwie i na postać Petyra Dynowa – mistrza nauczającego w Bułgarii. Ponieważ rosyjska filozofia mistyczna przeniosła mnóstwo odkryć, które dla uzyskania nowoczesnej percepcji połączyłam z fizyką kwantową (z mechaniką, dokładniej) – pojawił się szalenie ciekawy obraz ścieżki, która mogłaby się sprawdzić także dziś.

Dlatego wyruszyłam do Sofii, gdzie także nauczał. Dlatego stanęłam nad jego grobem i… –  w tym odcinku podcastu wyjaśniam:

Petyr Dynow znany jako Beinsa Douno był XIX-wiecznym myślicielem, świetnie wykształconym lekarzem i nauczycielem, na którego wykładach pojawiał się Mahatma Gandhi czy Albert Einstein. W czasach komunizmu jego idee zeszły do podziemia, ale ostatnie trzy dekady i początek XXI w. to czas powrotu tych treści, reedycje pism, zwrócenie się do ćwiczeń tego bułgarskiego filozofa i przewodnika. Jego nauki można wpisać w szerszy nurt poszukiwania nowych, etycznych ścieżek, w kierunku rozwoju świadomości, a nawet ekologii.  Są to proste, praktyczne rady, zaskakująco pasujące do współczesności. Nie tylko w Bułgarii grupy uczniów wciąż ćwiczą pneurytmię: rodzaj tańca – medytacji – jogi, pozytywnie wpływającej na zdrowie ciała i umysłu. Jego pierwsi uczniowie skrupulatnie spisywali wykłady, które także dziś są czytane i dyskutowane. Skoro tak jest – oznacza to, że Petyr Dynow pozostawił po sobie więcej niż ciekawą biografię – dał ludziom wskazówki na dobre życie w czasach najtrudniejszych. A te czasy – z naszego punktu widzenia – są właśnie teraz.

Postanowiłam przeżyć tyle, ile się da podczas jednego tygodnia. Zaczęłam od powitania słońca i ćwiczeń penurytmii.  Zawsze tworzy się krąg, jest cicha modlitwa ułożona przez Petyra Dynowa, jest kilka luźny zdań i żadnych religijnie uschematyzowanych gestów.  Wszystko bez wyraźnego prowadzenia, bez nagłośnienia i bez zadęcia. Kameralność wydarza się nawet wtedy, gdy spotyka się na panewrytmię i 100 osób.

„Zatem, każdy naród w swoim rozwoju stanowi całą ludzkość w pomniejszonej formie. Dlatego też, gdy mówimy
o jednostce, mam na myśli człowieka jako pewną pestkę. Gdy mówimy o pewnej społeczności, mam na myśli,
że ta pestka zaczęła rosnąć. Gdy mówimy o narodzie, mam na myśli, że ta pestka zaczęła wyrastać, a gdy
mówimy o ludzkości w całym jej wymiarze, ma na myśli, że ta pestka się rozgałęzia, wypuściła kwiaty i zawiązała
owoce. Gdy rozumiemy w ten sposób śycie, zauważymy również, że każdy z nas jest istotnym czynnikiem
rozwoju ludzkości.”   (https://bialczynski.pl/wp-content/uploads/2011/12/wyklady-beinsa-duno.pdf)

Nie tylko za paneurytmią stoi i filozofia, i konkretna historia pewnej epoki, pewnego pokolenia, a także lata praktyk tych, którzy rozpoczęli to działanie. Kiedy patrzyłam na krąg bułgarskich tancerzy, ćwiczących zawsze wśród zieleni, skupionych i poważnych – to wydało to mi się takie organiczne, konieczne, takie niewymuszone i przyszłościowe.

Bułgarska profesor kinezjoterapii Ludmiła Chervenkova dwukrotnie przebadała grupę osób współcześnie praktykujących paneurytmię. Pierwszy raz przed rozpoczęciem ćwiczeń, drugi – po sześciu miesiącach. Okazało się, że każda z nich nie tylko stała się sprawniejsza, silniejsza, bardziej wytrzymała i zdrowsza (mniej infekcji, więcej energii). U wszystkich ćwiczących zmniejszył się także poziom lęku, stresu, agresji i innych negatywnych emocji. Wzrosło natomiast subiektywne poczucie szczęścia, własnej wartości i wpływu na rzeczywistość, a także optymizm i satysfakcja z życia – czy to nie jest co najmniej zachęcające?

To jest zaledwie początek tej przygody.

I chętnie zabiorę czytelników – słuchaczy na te tereny nieznane, w sferę duchowości nam tak bliskiej, swojskiej, dodatkowo – sprzyjającej swobodzie osobistej interpretacji. W naukach Petyra Dynowa jest sporo  odwołań do natury; do cyklu, w którym uczestniczymy, czy tego chcemy, czy nie.  To jest wiedza kojąca, porządkująca, otwierająca jakieś drzwi, lub okna, lub co komu potrzebne), to jest stara wiedze wpuszczające do naszej rzeczywistości powiew nowego powietrza.

Można ją sprawdzić na sobie, bo nie jest to wysiłek finansowy, książki w Polsce można znaleźć, tańczenie paneurytmii to po prostu kwestia nauki, oraz chęci. Za przystąpienie do kręgu w parku w Sofii – nikt nie pobiera opłat. To ma być  radość i przeżycie dla każdego. Z założenia.

„Ziarno pszeniczne jest obrazem ludzkiej duszy. Jest też ono ważnym znakiem w rozwoju przyrody. Jeżeli
przyjrzelibyście się bliżej pszenicznemu ziarnu i prześledzili jego historię, zrozumielibyście całkowicie historię
ludzkiej duszy”  ( https://bialczynski.pl/wp-content/uploads/2011/12/wyklady-beinsa-duno.pdf )

W swoich wykładach Dynow bardzo często odwołuje się do Biblii i do chrześcijańskich nauk, ale trzeba pamiętać, że jego  myśl była skierowana do ludzi wchodzących w XXI wiek, pisał od 1914 roku, więc korzystał z metafor, z wiedzy, którą mogli zrozumieć jego uczniowi. Dziś można ją interpretować swobodniej, bo wciąż jest to szalenie uniwersalna propozycja rozumienia esencji życia.

***

Moim przewodnikiem i tłumaczem nauk bułgarskiego mistrza była Maria Traykova – dziękuję serdecznie! Dzięki temu poznałam wspaniałe osoby, o których chciałabym opowiedzieć więcej tak, by naprawdę.

CDN…

Mam nadzieje, że ciąg dalszy nastąpi. Poszukuję wydawcy takiej multimedialnej opowieści. Jeśli ktoś miałby pomysł… 😉 – to zapraszam do kontaktu: kontakt@milkamalzahn.pl

 

  • Wraz z dziennikarką Urszulą Dąbrowską chcemy stworzyć publikację, która pokazywałaby praktyczną stronę radzenia sobie z życiem w tej epoce zmian – zgodnie z naukami i inspiracjami Petyra Dynowa – Beinsa Douno. Postanowiłyśmy porozmawiać z ludźmi, którzy wdrożyli te idee w swoje życie, sprawdzić, czy jest to wciąż żywa idea, czy jest to kwestia wiary, czy drobnych, codziennych wyborów. Stworzymy tekst i audio zapis tej  podróży, jako rodzajem inspiracji i przewodnika dla nieco zagubionych, a pragnących doświadczyć osobistej, nieuwarunkowanej wolności. Czy bułgarska wersja odpowiedzi na szalenie uniwersalne pytania jest naprawdę dla nas, naprawdę na ten czas?  – oto jest pytanie! 🙂

 

Noc Kupały – obok legend, ale przy ognisku.

Noc Kupały – obok legend, ale przy ognisku

Postanowiłam, że będę świętować, co chcę i kiedy  chcę, ale kuszą mnie dobre stare daty. Noc kupały jest niezwykle kusząca – astronomicznie, pogodowo, to święto – legenda, święto po odkurzeniu   wciąż przynoszące radość tym bardziej aktualną, że w zasadzie zmysłową. O to w tym świętowaniu zawsze chodziło, jeśli wierzyć etnografom. Wprawdzie odtwarzanie przedchrześcijańskiego świata, w mentalu i w zgrzebności obyczaju wydaj mi się dość ryzykownym zabiegiem, ale w każdej bajce jest ziarno prawdy i to akurat przeważnie się po prostu czuje.  I dlatego postanowiłyśmy świętować.

 

 

Bez reguł, bez ram, trochę bajkowo, trochę z szacunku to echa zapomnianej rzeczywistości, które wciąż brzmi w legendach, przysłowiach, ludowych piosenkach i w starych opisach tamtego  świata. To wszystko było i trochę nada jest. I dlatego,  biorąc księżyc na świadka, taki gruby, będący tuż przed pełnią i jasny jak latarnia – świętowałam w świętotwórczym towarzystwie , korzystając z jadła, napitku i poezji. Co do poezji, to wiersz napisała tuż przez Kupalnocką 2021 Basia Goralczuk i wrzuciła na swojego fejsa. Z czego skorzystałyśmy, (technologia by night)  – po to, by chwili dodać splendoru, podążyć za poetyckim obrazem, pomyśleć nad jakąś frazą, zaintonować wspólną myśl.

(wiersz w dźwięku)

Nie, nie wyruszyłyśmy w poszukiwania kwiatu paproci, zostałyśmy przy ognisku, ale „co się odwlecze, to nie uciecze”.  A radości miałyśmy co niemara, a rozmowy trwały do bladego świtu. I o to chodzi w świętowaniu, w zasadzie  – w każdym. Sprawdź  – jakie świętowania nie budzą twojego entuzjazmu… namierzyłam już kilka.  Sprawdź, czy istniały kiedyś radości, które teraz pasowałyby do ciebie?

I… pamiętaj o wierszach.

Letnie Przesilenie, kupalnocka, to nasze słowiańskie noc, kiedy spotykają się boginie Wiosny i Lata to najlepszy czas, by świętować Miłość. Święto ognia, wody, słońca i księżyca, urodzaju, płodności, radości i miłości, powszechnie obchodzone na obszarach zamieszkiwanych przez ludy słowiańskie, ale również w podobnym charakterze na obszarach zamieszkiwanych przez ludy bałtyckie, germańskie i celtyckie.

Bułgaria – rytmy ciała i głosu (Dynow i inni).

Mam do dyspozycji  powietrze i struny głosowe i dlatego gadam, ile wlezie.  Mam do dyspozycji ciało, ten instrument odlotowy. My ludzie, możemy traktować ciało jako instrument nie tylko muzyczny. Ciało – możemy traktować jako scenografię do treści (jak w rozmowie, tzw. mowa ciała etc), ciało  w gestach wiele mówiących, ciało w ruchu, który ma znaczenie symboliczne, jest rodzajem komunikatu, albo po prostu ciało narzędzie do wprowadzania spokoju i harmonii w środku i na zewnątrz (jeśli założymy, że na zewnątrz nie jest wynikiem tego co w środku… ale to inna bajka)

Ciało, ciało, ciało…     zawiodło nie do Bułgarii, żeby tańczyć paneurytmię, w zasadzie zestaw ćwiczeń do muzyki na żywo opracowany po 1900 roku przez filozofa, myśliciela i muzyka – Petyra Dynowa.

Tańczyłam a jakże, zbyt krótko, żeby poczuć totalne zharmonizowanie, ale wystarczająco, żeby czuć się dobrze, lekko i swobodnie w tym ruchu.

Natomiast to na co chcę zwrócić uwagę to fakt, że w XIX filozofowie  – teozofowie postawili na ruch. Przypominam,że w starożytności nauczanie filozofii tez odbywało się w uchu. No, naprawdę, nie  jest to przypadek, nie jest to filozoficzna fantazja.  Taniec, ćwiczenie to filozoficzna konieczność.

Przypomnienie dla ciekawskich: od 1911 roku można tańczyć [niem. Eurythmie z gr. piękny ruch] – antropozoficzną sztuka ruchu, której zasady ( tu  techniki wykonawczej, jak i struktury dzieła scenicznego)  nakreślił  twórca antropozofii Rudolf Steiner (1861 – 1925).

Jurij Iwanowicz Gurdżijew,  spędził większość swoich młodych lat, wędrując po Wschodzie w poszukiwaniu mądrości starożytnych religii. Należał do grupy ludzi nazywających się „Wspólnotą Poszukiwaczy Prawdy”; uważali oni, że kiedyś istniała jedna religia, a później podzieliła się i można ją znaleźć w różnych krajach Wschodu. W kresie międzywojennym opracował system dość skomplikowanych tańców, które uważał, za zasadniczą częścią nauki. Wedlu niego człowiekdziała poprzez trzy ośrodki: intelektualny, który myśli i planuje; emocjonalny, odczuwający ból i przyjemność oraz fizyczno-instynktowny, będący twórczym ruchem. W każdym człowieku dominuje jeden z tych ośrodków. Tańce miały na celu odkrycie tych ośrodków i wyrażenie całej filozofii Gurdżijewa poprzez ruch.

No i najprostsza, łącząca a z cyklem natury, przypominające ludowe słowiańskie tańce w kręgu – Panewrymia Dynowa. Zawsze tańczona do muzyki granej na żywo, będąca trochę pilatesem, trochę naszym polonezem i zdecydowanie – niepotrzebująca gimnastycznych talentów. O słońcu, jako głównym źródle energii i inspiracji, śpiewa się prawie w każdym utworze towarzyszącym ćwiczeniom. Petyr Dynow podkreślał, że paneurytmia przynosi korzyść zdrowiu tylko
wtedy, gdy tańczy się płynnie, zgodnie z wewnętrznym rytmem, zachowując właściwą kolejność figur.

Starałam się, naprawdę.

Mam do dyspozycji  powietrze i struny głosowe i Mam do dyspozycji ciało, ten instrument odlotowy.

A ty masz do dyspozycji to samo. Tylko trochę inaczej…