Pożywne noce w Pradze
Cóż, wzięłabym mgłę wieczorną, czarną kropkę nocy i śpiew syreni, może zapach kwiatu paproci (po przekwitnięciu, żeby podtrzymać spokój i melancholię) i stworzyłabym miksturę na sen. Ten jeden sen, który przynosi odpowiedzi i zmienia dzień na dużo, dużo, dużo lepszy. Prawda jest taka, że krzepiące noce budują szczęśliwe dni! 🙂
Krzepiące noce są pożywne.
Czy twoja noc Cię żywi?
Czym ci żywi?
Czy wszyscy, którzy Ci się śnią, są… żywi?
Cóż, wzięłabym mgłę wieczorną i oddała niesiniejących tej mgle i pożywiłabym się czymś mgliście przypominający typowy niedzielny rosół.
Ale właśnie wróciłam z Pragi i pożywiona jestem zapachem Wełtawy, fernetem, słońcem zaplątanym w eleganckie fasady, cichą, tramwajową linią nocną, głośnym oddechem, głośnym oddechem…
Tym wszystkim, co kluczy, ale przy tym otwiera.
Zatem: zamiast knedlików, mięs, bramborowych kuleczek, jadłam słowa; choć, pisarz Surosz, Mariusz zaleca jednak kulinarne rozpoznanie terenu. … I ja mu wierzę, on się zna;
poza tym prawda jest taka, że krzepiące noce budują szczęśliwe dni! 🙂
a dla niektórych dzień szczęśliwy zaczyna się o mortadeli!
Don Luka ta ma tak? – tak.
Sny pożywne, głowy głosów pełna, wielki i mały teatr życia,
ale właśnie wróciłam z Pragi i pożywiona jestem zapachem Wełtawy, fernetem, słońcem zaplątanym w eleganckie fasady, cichą, tramwajową linią nocną, głośnym oddechem, głośnym oddechem, bo pożywiam się swoją własną ciszą i kiedy się najem, będę najbardziej sobą, jak się tylko da.
***
muz www.purple-planet.com
Odcinek – z gościnnym udziałem Mariusza Surosza pisarza i przewodnika, oraz Lukadona – mędrca i mortadelisty.