Poznałyśmy fantastyczne Szeptuchy z Białorusi.
Były to nasze prywatne, lokalne i kameralne badania terenowe. Z 2019 roku.
Tyle potrzebowałyśmy czasu, żeby uznać, że tam teraz nie wrócimy, że nie poznamy całej historii spotkanych przez nas kobiet i jednego Pana Szeptuna. Tęskniłyśmy długo, nie pisałyśmy i nie publikowałyśmy niczego, czekając na możliwość dokończenia rozmów i stworzenia solidnej relacji. Cóż… na razie zatem – decydujemy przedstawić to, co udało nam się pojąć i jakoś utrwalić.
*** Dawno, ale i nie tak dawno temu, jeszcze przed wojną, tą niedaleką, podpisano umowę o ruchu turystycznym między Białorusią a Polską. Można było w miarę szybko dostać wizę obowiązującą w pasie granicznym Białorusi. Czym prędzej z Ulą skorzystałyśmy, bo z Białorusią nigdy nie wiadomo i taka okazja mogła się nie trafić. I się nie trafiła. A chciałyśmy bardzo porozmawiać z szeptuchami, po tamtej stronie granicy. To miał być temat reportażu, może książki, tak czy siak chciałyśmy zrobić dokumentacje , sprawdzić czym różnią się , jeśli się różnią – podlaskie szeptuchy i tamtejsze. I, uprzedzę fakty, dotąd nic nie zostało opublikowane, żadne zdjęcie, żadna relacja, bo miałyśmy nadzieję na kontynuację tej przygody.
A teraz – mamy mniejszą nadzieję, zatem ponieważ zaraz po przyjedzie, to był 2019, nagrałyśmy rozmowę o tej wyprawie. Nie na podcast, bo wtedy nie myślałam nawet o podcastach. Ot, tak, nagrałyśmy na wszelki wypadek, ewentualnie jako część dokumentacji. Byłyśmy przekonane, że wrócimy do naszych szeptuch i do pana szeptuna. Bo to były niesamowite spotkania. Takie rozpoczęte opowieści. Nie zakończone. Niestety. I z powodu tego „niestety” wyciągnęła z szuflady zapisy naszej rozmowy. Będą to cztery odcinki.
https://open.substack.com/pub/milkamalzahn/p/szeptuchy-z-biaorusi-cz-1?r=2x9bim&utm_campaign=post&utm_medium=web