Kobiety z Kiedyś – to opowieści z podlaskiej wsi w formie podcastu. Opisują kobiece podróże między nauką, a prozą życia Białowieży okresu PRL-u. Spoiwem jest narracja, czas i oryginalne miejsce. Odcinki po ok. 15 minut mają formę intymnych, udźwiękowionych rozmów. Mogą stać się impulsem do zmian dla współczesnych, kreatywnych kobiet. Mogą też być po prostu piękną, sentymentalną wędrówką.
Kolejną opowieść cyklu Kobiety z Kiedyś 9. – Miłość, Miasto, Białowieża – dedykuję wszystkim tym, którzy porzucili wygodne duże miasto, na rzecz mniej wygodnej małej wsi.
Nie tylko teraz, ale i wczasach przedinternetowych i archaicznych transportowo. N,ie nie będzie to rzecz o puszczy, lecz popatrzymy y na wieś, na Białowieżę z innej trochę perspektywy. W centrum opowieści – Kobita z Kiedyś, – Urszula Niedzielska ale okoliczności, w takiej szerszej perspektywie w jakich spędzała swoje białowieskie życie też mają znaczenie.
Jak Kobiety z teraz – poradzą sobie z aktualnymi zawirowaniami białowieskimi nie wiadomo, ale to Kobiety z Kiedyś zbudowały koloryt tego naszego świata.
To Kobiety z kiedyś cz. 8 – i przy ognisku, sprawdzamy, czy taka stara ta wieś, ta nasza Białowieża? Sztuka pamięci, sztuka rozmowy i motyw tabu.
*** Pamięć to fascynujący i skomplikowany proces. Pozwala przyswajać, przechowywać, oraz odtwarzać informacje, inny świat, fantowy tego, co już się wydarzyło. Pamięć c ma moc odtwarzania świata. Tego wewnętrznego ale i zewnętrznego. A tę starą Białowieżę jeszcze trzyma nasza pamięć. Zresztą to dzięki niej uczymy się – także życia, rozumiemy rzeczywistość , budujemy relacje . Zapamiętywanie naszej wspólnej historii to piękny proces, który realnie łączy z przeszłością,
Kawa dla Miłki: https://buycoffee.to/dziennik.zmian
W wielu kulturach opowieści, snute we wspólnocie, przy ognisku na przykład – były i są głównym środkiem przekazywania historii. Starsi członkowie rodziny wspólnoty wiejskiej, przekazują młodszym pokoleniom historie o życiu danego miejsca wsi, o wydarzeniach, tradycjach i ludziach. Bezcenne. Żadna książka tego nie zastąpi. chociaż pozornie takie pogaduszki wydają się zwyczajne, codzienne, chaotyczne, ale zaraz zaraz = czy na pewno….?
No to siedzimy przy ognisku:ja – autorka, moja Mama Elżbieta – reprezentantka lokalnej starszyzny , cudowna nasza sąsiadka, świetna malarka Barbara Bańka, reprezentantka tzw. młodego pokolenia. (barbarabanka.art) Pogaduszki sobie płynęła wartko i luźno i nastrojowo, aż wreszcie mnie tknęło silnie i pognałam po mikrofon. Dobra chwila polega na tym, że moja. Ale można chwilę zaczarować nieco
Kobiety z Kiedyś cz. 7 – bohaterką jest pani Zosia ze Zwierzyńca, a rzecz o tym czyli o tym, że… razem – bo…
PS. Zdecydowałam, że nie zrobię odcinka cyklu „Kobiety z Kiedyś”, który nie będzie jednocześnie historią którą znam, w której jakoś uczestniczyłam, której bohaterki – to moje bohaterki. Mogę oczywiście snuć opowieści o świecie, w którym jestem tylko gościem, ale ostatecznie – takie historie montuje mi się mozolnie, „nie słyszę” tła i głosów wyraźnie. A gdy są to dźwiękowe kadry bliskie mojej pamięci, gdy jest tam też moje wzruszenie – odcinek sam się wymyśla i prawie (sic!), prawie sam się skleja. 🙂
Zwierzyniec , taki jak w tej opowieści – wciąż pamiętam. To takie drugie miejsce w Białowieży, magnetycznie przyciągające ciekawych ludzi ze świata. Przez lata. Trochę jak #Dziedzinka Simony i Lesza, a jednak inaczej. Pani Zosia ze Zwierzyńca to taka cicha bohaterka tamtych czasów. Ciekawa jestem, czy znasz podobne postaci? **** Zwierzyniec to jest takie miejsce w połowie dogi mirzy Hajnówką, a Białowieżą, postawiono wielki, jak na owe czasy pomnik żubra. pomniku Wykonany ze spiżu, ważył około 4 tony i upamiętniał polowanie cara Aleksandra II Romanowa, to było w 1860 roku. Miejsce – było osadą zwaną zwierzyńcem Historię pomnika warto poznać, a to jest o wiele łatwiejsze niż poznanie niezwykłej historii ludzie mieszkających właśnie tutaj. Trochę na odludziu.
Ponieważ to jest kolejna odsłony cyklu kobiety z kiedyś – bohaterką opowieści będzie Pani Zosia ze Zwierzyńca, czlyi Zofia Pirożnikow z domu Szypiłło. Siedzimy sobie Przy stole, z herbata, ogień w kominku, rozmawiamy we trzy (plus kotek – to ważne, bo będzie go słychać, ten kotek z odcinka o kotku) mikrofon trzymam ja, wątki podrzuca moja Mama, Elżbieta a opowieść snuje córka Pani Zosi Ewa Pirożnikow.